sobota, 17 maja 2014

Rozdział 9 cz.1

 MACIE NIESPODZIANKĘ BO JADĘ W PONIEDZIAŁEK NA WYCIECZKĘ I NIE MIAŁABYM JAK DODAĆ DRUGA CZĘŚĆ MOŻE POJAWIĆ SIĘ JESZCZE DZISIAJ ALBO JUTRO, LECZ NIE OBIECUJĘ.

-Tak mamo nic mi nie jest. -Harry powiedział do telefonu, przejechał ręką po lokach. -Tak. Hmm, ja zostaje w domu przyjaciela.
Przygryzłam moją dolną wargę i opuściłam pokój, by mógł spokojnie porozmawiać z mamą.
-Hej, Lucy ? -Powiedziałam przybliżając się do pieca.
-Tak kochanie ?
-Czy mogłabyś, um, nie mówić mamie i tacie, że Harry tutaj jest ? Raczej nie byliby zadowoleni.
-Oczywiście, kochanie. Twój sekret jest bezpieczny u mnie.
Odwzajemniłam jej uśmiech i wróciłam do salonu. Harry patrzył przez okno, deszcz lał, stukając na powieszchni. Piorun walną powodując okropny dźwięk, masę światła, a chmury robiły się coraz ciemniejsze.
Ciągle nie mogłam uwierzyć że Harry mógłby tu zostać.- Nie wiadomo na ile. Ta cała burza mogła trwać kilka dni, co oznacza że Harry zostanie tu przez kilka dni. Nie wiem czy powinnam być zadowolona czy nie. Bo w sumie niby interesuje mnie Harry, ale mieszkać z nim przez kilka dni? To jakaś kolejna dawka niebezpieczeństwa. Ale im dłużej burza będzie trwać, tym dłużej moi rodzice będą poza domem, co oznacza że będę mogła spędzić więcej czasu z Harry'm.
Nagle głośny świst wiatru było słuchać aż w domu, i coś trzasnęło na drugim piętrze. Moje oczy się rozszerzyły bo dokładnie wiedziałam co to jest.
-Cholera.-Przełknęłam ślinę, zanim pobiegłam na górę.
Mogłam usłyszeć kroki Harrego za mną kiedy biegłam do pokoju. Wiatr i  trochę wody przewijało się w moim pokoju, szybko pobiegłam do drzwi balkonowych, które bujały się szybko w przód i w tył przez wiatr. Próbowałam je zamknąć, ale wiatr był za silny dla mnie. Nagle czyjeś ręce ułożyły się obok mnie i zamknęły mocno drzwi. Spojrzałam w górę i zobaczyłam Harry'ego.
Kiedy zdołał uporać się z drzwiami. Szybko zamknęłam drzwi, aby już więcej się nie otworzyły.  Spojrzałam na Harry'ego i westchnęłam.
-Dzięki.-Powiedziałam przebiegając ręką po moich jasno brązowych włosach.
-Nie ma sprawy.-Powiedział Harry. Robiąc krok do tyłu. Rozejrzał się po pomieszczeniu.
-To twój pokój?
Kiwnęłam głową.-Tak.-Powiedziałam pochylając się do drzwi balkonowych.

Harry przeszedł do garderoby gdzie było oprawione zdjęcie mnie i Tyler'a. Było w poprzednie wakacje, moje włosy były jaśniejsze a skóra ciemniejsza. Było zrobione na plaży, miałam na sobie niebieskie bikini, a on ciemno zielone kąpielówki. Nasze włosy ociekały wodą kiedy nasza dwójka stała na przeciwko lśniącego oceanu, śmialiśmy się do kamery.
-Kto to?-Zapytał Harry pokazując na zdjęcie.
-Mój starszy brat, Tyler.-Powiedziałam mu.-Poszedł na Uniwersytet w Manchesterze.
Harry spojrzał na mnie, a mały uśmiech pojawił się na jego ustach.
-Tak samo moja siostra.-Uśmiechnęłam się, a on rozejrzał się jeszcze.
-Dlaczego nie masz zdjęć ze swoimi rodzicami?
Wzruszyłam ramionami siedząc na skraju łóżka.
-Moi rodzice nie robią sobie zdjęć.-Powiedziałam, a mój telefon nagle zaczął dzwonić. Spojrzałam na wyświetlacz. To była moja Matka. Przygryzłam wargę i odebrałam telefon.
-Hej Mamo.
-Elena wszystko w porządku? Słyszeliśmy o burzy.-Jej głos zabrzmiał z głośników.
-Tak, w porządku.-Odpowiedziałam.-To tylko lekki deszczyk.
-Okej, uważaj na siebie.-Westchnęła.-I nie wychodź z domu.
Przewróciłam oczami.-Jasne.Pa.
-Pa.-Powiedziała zanim się rozłączyła.
***
Ten deszcz nie przestanie padać zbyt szybko.- Wyszeptał Harry kiedy patrzył się przez wielkie okno w salonie.
Westchnęłam i ustałam na proste nogi.
-Robi się późno.-Powiedziałam.-Powinniśmy iść spać.
Harry kiwnął głową i także wstał, razem poszliśmy na drugie piętro. Pokazałam mu gdzie jest pokój gościnny, a potem poszłam do sypialni Tyler'a żeby zabrać jedną z jego starych piżam.
-Może to założyć.-Powiedziałam, wręczając mu ubranie.
-Dzięki.-Wyszeptał, zabierając ode mnie ciuchy.
-Branoc, Harry.-Powiedziałam wychodząc z pokoju.
-Branoc.-Usłyszałam jego głos.
Wróciłam do mojego pokoju, aby założyć moją własną piżamę. Założyłam niebieski podkoszulek i białe szorty. Umyłam zęby i rzuciłam się na moje łóżko. Pioruny ciągle waliły na zewnątrz i ciągle po jakiś 5 sekundach mój pokój wypełniała jasność. Nigdy nie byłam wielką fanką burzy z piorunami, zawsze się ich bałam. Wcześniej Tyler zawsze był ze mną żeby mnie uspokoić w nocy kiedykolwiek się pojawiały. Tyle że teraz już go tutaj nie ma.
Patrzyłam się na sufit, moje myśli zaprzątnięte były przez chłopaka który był w pokoju obok. Naprawdę nie wiem jak to się stało że staliśmy się przyjaciółmi. Byliśmy tylko partnerami do projektu, a teraz jesteśmy przyjaciółmi. Gadamy w szkole, czasami odwiedza mnie w pracy, podrzuca mnie do domu, a okazjonalnie zerka na mnie. Nie wiem co dzieje się pomiędzy mną a Harry'm. Nie ważne jakie bardzo jest niejasne. Myślę że chyba to lubię.
Z jakiegoś powodu w moje myśli wkradł się Harry. Jego kręcone włosy, zielone oczy, różowe usta, dołeczki w policzkach i ten uśmiech. Uśmiech który nigdy nie opuszcza jego nieskazitelnej twarzy. Jest taki gorący i zarazem kochany. Jego niski głos powoduje dreszcze w dole mojego kręgosłupa za każdym razem kiedy coś mówi. Sposób w jaki na mnie patrzy, jakby chciał zajrzeć w głąb mnie. Ma takie intensywne spojrzenia pod którym dosłownie można się stopić.
Piorun nagle głosno walną, przez co zaczęłam dyszeć i szybko wyskoczyłam z łóżka. Oddychałam ciężko kiedy próbowałam uspokoić samą siebie. Głupi piorun. Westchnęłam i ześlizgnęłam się z krawędzi łóżka i wstałam. Światło wypełniło mój pokój poraz kolejny kiedy wyszłam z mojego pokoju, powoli. Podeszłam do pokoju gościnnego gdzie spał Harry, otworzyłam drzwi. Rozejrzałam sie po pokoju zauważyłam że Harry też nie spał. Leżał w łóżko z ramionami skrzyżowanymi za jego głową, wpatrując się w jakieś miejsce.
-Harry?-Zapytałam cicho, wchodząc do środka.
Obrócił głowę i na mnie spojrzał.
-Co jest?-Zapytał.
Przygryzłam moją wargę.
-Nie mogę spać.-Powiedziałam, a rumieniec zaczął rosnąć na moich policzkach. Dzięki Ci Boże że jest tu ciemno.
Usłyszałam jego niski chichot.
-Choć tutaj.
Uśmiechnęłam się lekko kiedy podeszłam do łóżka a on ruszył się troszkę aby zrobić mi miejsce. Wdrapałam się na miejsce obok niego. Harry nakrył nas obojga kołdrą. Kolejny głośny ryk pioruna rozniósł się echem po pokoju a ja cicho jęknęłam.
-Naprawdę boisz się piorunów, nie?-Zapytał chrapliwie Harry wyraźnie rozbawiony.
-Tylko troszeczkę.-Szepnęłam, mocniej przyciągając do siebie kołdrę.
-Choć tu.-Wyszeptał i zaraz mogłam poczuć dwa silne ramiona które oplotły moją talie. Moje oczy rozszerzyły się kiedy Harry przyciągnął mnie do siebie, moje plecy były przyciśnięte do jego twardej klatki piersiowej.
-Już jesteś bezpieczna.-Szepnął
Od razu zrobiło mi się lepiej, poczułam się senna i zasnęłam z uśmiechem na ustach.
***
O poranku, obudziłam się w pokoju gościnnym, Harry'ego nie było w zasięgu wzroku. Ziewnęłam i wyszłam z pokoju udając się na dół. Moje bose stopy dotykały marmurowej podłogi. Weszłam do kuchni chce zauważyłam Lucy robiąca naleśniki a Harry je jadł.
-Serio, Jesteś najlepszą kucharką na świecie!-Powiedział jej z uśmiechem na twarzy.
-Aw, Dziękuję Ci kochanie.-Zaśmiała się Lucy, odwróciła się i zauważyła mnie a jej oczy pojaśniały.
-Dzień Dobry, Kochanie!
Zielone oczy Harry'ego powędrowały do mnie, posłał mi mały uśmiech.
-Dobry.-Szepnęłam, odgarniając moje włosy. Usiadłam na krześle na przeciwko Harry'ego. Kiedy Lucy ustawiła talerz z naleśnikami na przeciwko mnie.
-Dzięki.-Powiedziałam. Wzięłam sobie syrop klonowy i polałam nim moje naleśniki. Wzięłam do ręki widelec i zaczęłam jeść.
-Ciągle pada?-Zapytałam.
Jak na zawołanie usłyszałam głośny grzmot, który spowodował że aż podskoczyłam na krześle.
-Chyba masz odpowiedź na swoje pytanie.-Uśmiechnął się Harry, a jego dołek w policzku się ujawnił.
Przewróciłam oczami, jedząc moje śniadanie. Kiedy już skończyłam. Włożyłam talerze do zmywarki i Harry zrobił to samo. Wyszłam z kuchni, udałam się do salony gdzie usiadłam na kanapie która była dokładnie na przeciwko okna. Spojrzałam przez okno i zauważyłam że dalej lało, pioruny rozjaśniały niebo, a grzmoty roznosiły się głębokim tonem po całym domu. Westchnęłam i podparłam moja głowę ręką.
-To wszystko wygląda tak przygnębiająco.-Jęknęłam.
Poczułam że kanapa ugina się pod ciężarem czyjeś osoby, kątek oka zauważyłam że to Harry tam siedzi.
-No jasne że tak.-Zaśmiał się nisko.- Zapewne to będzie efektywne.-Dodał.
Spojrzałam na niego dziwnie.-Co masz na myśli?
Harry spojrzał na mnie zanim wstał.-Wstawaj.-Polecił mi.
Spojrzałam na niego zdezorientowana, ale tak czy tak wstałam. Z moim wzrostem sięgała Harry'emu do nosa. Więc musiałam spojrzeć w górę, Harry spojrzał się na mnie, jego uśmieszek znowu pojawił się na jego twarzy, nagle Harry podniósł mnie z ziemi tak że jego ramiona trzymały mnie w dole moich kolan abym nie upadła, a włosy opadały mi na twarz
-Harry!-Krzyknęłam, ale zaczęłam się śmiać.-Co ty robisz?
-Robię z tego pożytek.-Odpowiedział, praktycznie mogę usłyszeć że się uśmiecha.
Harry zaczął obracać się w kółko na samym środku salonu, razem ze mną w swoich ramionach, śmiejąc się.
-Puść mnie.-śmiałam się.- Waląc go w plecy ale to nic nie dawało.-LUCY! Pomocy!-Krzyczałam.
Lucy wyszła z kuchni z zmartwionym wyrazem twarzy, ale kiedy zobaczyłam mnie i Harry'ego zaczęłam się śmiać i wróciła do kuchni, szeptając.
-Jakie to słodkie.
-Harry, Mój Boże, puść mnie.-Śmiałam się, kiedy skończył się obrażać i nareszcie mnie puścił, moje gołe stopy dotchnęły wykładziny.
-Więc,-Whoa.
-Ostrożnie.-Zachichotał Harry, łapiąc mnie za ramiona, bo serio miałam niezłe zawroty głowy.
-Pokój się kręci.-Powiedziałam, zamykając oczy.-Twoja wina.-Dodałam.
Harry się zaśmiał. Mój telefon zaczął dzwonić usłyszałam melodie. 'Heart Skips A Beat' Olly'ego Murs'a. Spojrzałam na telefon, zauważyłam twarz Melody świecącą na ekranie. Wzięłam telefon i odebrałam.
-Hej Dziewczyno!-Powiedziałam siadając z powrotem na kanapie, a Harry położył sie na drugiej.
-Jak się trzymasz, El?-Zapytała Melody nawiązując do burzy.
-Dobrze.-Powiedziałam.-Mam towarzystwo.-Zaśmiałam się patrząc na Harry'ego który posłał mi bezczelne mrugnięcie.
-Kogo?-Zapytała.
Zachichotałam.-Harry'ego.
-NIE GADAJ!-Krzyknęła, przez co się wzdrygnęłam.-Nie róbcie niczego niegrzecznego!
Moje oczy się rozszerzyły.-Melody na Litość Boską!-Powiedziałam. teraz cieszyłam się że Harry może usłyszeć tylko połowę rozmowy.
Zaśmiała się.-Nareszcie nie jesteś sama'-Powiedziała.-Wiem jak bardzo nie lubisz burzy.
-Taa, wiem.-Zaśmiałam się.-A co u Ciebie?Wszystko w porządku?
-Mhm.-Mruknęła pod nosem.-Tylko sufit w sypialni Monti troszeczkę przecieka, ale nic czego nie można naprawić.-Głośny grzmot huknął nagle, przez co z Harry'm spojrzeliśmy się na zewnątrz. A minutę potem wszystkie światła zgasły.
-Cholera, Mel, muszę kończyć. Światło wysiadło.-Powiedziałam wstając, wyłączając telefon, schowałam go do kieszeni.
Harry także wstał i rozejrzał się dookoła. Cały dom był skąpany w ciemności, trochę światła wdzierało się do środka kiedy na niebie pojawiały się błyskawice. Weszłam do kuchni.
-Lucy?-Krzyknęłam. Nie odpowiedziała.-Lucy?!-Krzyknęłam głośniej. Gdzie ona jest?
-Pewnie jest w łazience czy coś.-Harry próbował mnie uspokoić.
Kiwnęłam głową, także próbując się uspokoić. Usiłowałam ale poddałam się kiedy kolejna runda piorunów nadeszła. Pisnęłam kiedy chwyciłam się za biceps Harry'ego.
-Co do kurwy.-Szepnęłam.
Harry zaśmiał się, rozbawiony.-No chodź, masz jakieś świeczki?
Kiwnęłam głową, Gestem pokazałam mu aby szedł za mną. Weszliśmy do kuchni gdzie bya spiżarnia. Spojrzałam w górę, zauważyłam świeczki na samej górze szafki.
-Tam są.-Wskazałam.
Harry podszedł z z łatwością zabrał świeczki. Były tam trzy-dwie o jabłkowym zapachu a jedna cynamonowa. Wzięłam zapalniczkę i zapaliłam wszystkie świeczki. Wzięłam cynamonową a Harry pozostałe dwie ;jabłkowe, weszliśmy do salonu.  Położyłam świeczkę na stoliczku, a Harry jedną położył w kuchni a drugą w łazience.
Pod szafką w łazience zabrałam światełko i wróciłam do salony. Usiadłam na kanapie, a Harry na leżance. -I co teraz?-Zapytał świeczka oświecała jego twarz.
Westchnęłam, odgarniając włosy.
-Teraz idę wziąć prysznic.-Powiedziałam i wstałam.
-Na serio?-Zapytał Harry podnosząc brew.
Zaśmiałam się i kiwnęłam głową.-Tak.
Harry przewrócił oczami, kiedy wzięłam światełko o poszłam na górę. Najpierw do mojej sypialni zabrałam parę jeansowych szortów, które będą świetnie grać razem z moimi lekko brązowymi nogami i jasno niebieską koszulką bez ramiączek. Wzięłam ubrania i świeczkę i poszłam do łazienki zamknęłam drzwi. Położyłam świeczkę na zamkniętej toalecie i poszłam się wykąpać.
Kiedy skończyłam. Ubrałam się w ciuchy które wybrałam wcześniej, nie mogłam wysuszyć włosów, suszarką. Załatwiłam swoje potrzeby. Moje włosy troszkę wyschły, zabrałam świeczkę i zeszłam  na dół. Znalazłam Harry'ego na leżance, robił co na swoim telefonie. Odwróciłam głowę i spojrzałam na zegar i zauważyłam że była dopiero 14.30.
-Podobno burza ma się skończyć jutro.-Powiedział Harry, blokując swojego iPhone'a.
Westchnęłam z ulgą, wyłączyłam latarkę i teraz jedynym światłem była świeczka. Odblokowałam telefon i zauważyłam że mam nową wiadomość. Moje oczy się rozszerzyły kiedy zobaczyłam że to od Lucy.

Od Lucy:
 Jestem w domu, wszystko wymknęły się spot kontroli, musiałam sprawdzić czy wszystko jest ok. Trzymaj się. Xx
Mieliśmy dom obok, ale zostawiliśmy go po to aby Lucy w nim mieszkała. Jeśli będzie miała dzieci czy wyjdzie za mąż, mogą tam mieszkać.
-Rozmawiałeś ze swoją Mamą.-Zapytałam Harry'ego kiedy położyłam nogi na kanapie.
Harry pokiwał głową.-Taak.-Powiedział nisko.-Wszystko z nią w porządku.-Zaraz dodał.-A co z twoimi rodzicami? Dzwonili?
Zaśmiałam się sucho, i potrząsnęłam głową.-Nie. I nie jestem tym zaskoczona.
-Pewnie są zajęci, zajmują się twoją ciocią czy coś.-Harry pokrzepił mnie.
Zaśmiałam się z drwiny.-Ona ma teraz operacje.-powiedziałam.-Nie mogą jej teraz pomóc.
Spojrzał na mnie, mogłam podziwiać intensywność jego zielonego spojrzenia.
-Dlaczego jesteś pewna że twoi rodzice się Tobą nie przejmują?-Zapytał prostując się lekko.
-Nigdy nie dali mi powodu abym myślała inaczej.-Wzruszyłam ramionami.-Wszystko co mi pokazali to zainteresowanie wynikami moich testów i wyciągi mojej karty kredytowej. Nie przejęli się kiedy zdałam egzamin na prawo jazdy, ani kiedy zgubiłam swój pierwszy ząb.
Twarz Harry'ego lekko posmutniała.-A co z twoimi urodzinami? Na pewno ich to obchodziło.
Pokręciłam głową.Nie.-Westchnęłam.-Na moje 16 urodziny, zapłacili za wszystko ale nawet się nie pojawili.
-Więc nigdy nie dają Ci prezentów?-Zapytał.
-Zawsze dostaje od nich pieniądze.-Przewróciłam oczami.
-To chyba coś znaczy, nie?
-Nie. Mam na myśli, że moi rodzice nigdy nie znali mnie na tyle dobrze aby wiedzieć co mogłabym chcieć. Wiec po prostu rzucali swoimi pieniędzmi z myślą że to mnie zadowoli.
PERSPEKTYWA HARRY'EGO
Moja mama miała racje. Jeśli mam być szczery. Powiedziała żebym nie oceniał Elena'y tak szynko. I może w niej jest coś więcej niż tylko to co widzę.-Miała rację.
Zawsze widziałem Elenę chodzącą po korytarzu z grupką przyjaciół. Zawsze myślałem że była dziewczyną zapatrzoną tylko w czubek własnego nosa, tak jak reszta dziewczyn wokół niej. Myślałam że Elenę nie obchodzi nikt, albo nic co nie jest z nią związane. Ale teraz widzę że myliłem się. Teraz jestem tutaj patrząc na zdenerwowaną dziewczynę siedzącą na kanapie, patrzącą się w przestrzeń tak jakby myślała o czymś strasznym.
Oceniłem Elenę po tym co zobaczyłem gołym okiem.-Jako dziewczynę która ma wszystko co można sobie życzyć.-A potem rzeczywiście zauważyłem jaka jest wewnątrz.-Dziewczyna która ma wszystko czego można sobie życzyć ale nie ma niczego czego mogłaby potrzebować. Potrzebuje kogoś kto rzeczywiście będzie się nią przejmował, nie o jej oceny tak jak rodzice. Osobiście uważałam że jej rodzice zachowują się jak chuje bo martwią się tylko o jej oceny. Oczywiście szkoła jest ważna i wg. Ale jeśli interesuję Cię tylko to.
Tylko rozglądając się, czy rozmawiając z Eleną można zauważyć że jej rodzice nie znaczą dla niej dużo. Są z nią psychicznie ale nie emocjonalnie. Zasadniczo nie martwią się o to o co powinni. Oczekują od Eleny dobrych ocen co jest kompletną bzdurą. Żadne dziecko nie przejdzie przez to; To odbiera im sens miłości. Elena może nigdy nie doświatczyła miłości, bo jej rodzice nigdy jej tej miłości nie okazali. Pracowali, to wszystko co robili.
Moje oczy powędrowały do Eleny, która teraz stała.
-Chcesz coś na kolację? Mogę zrobić Hot-Dog'i.
Kiwnąłem głową i też wstałem.-Pomogę Ci.
-Nie musisz. -Zaśmiała się lekko kiedy poszliśmy do kuchni.
-Ale chcę.-Uśmiechnąłem się wchodząc do kuchni.
Elena podeszła do zamrażali i wyjęła kilka kiełbasek do Hot-Dog'ów i bułki z lodówki. Garnek jest pod zlewem. -Powiedziała mi.
Schyliłem się i otworzyłem szafkę, i wyjąłem mały garnek, napełniłem go do połowy wodą. Stawiając go na kuchence, Elena podeszłą i wrzuciła do niego cztery kiełbaski.Wejście do Kuchni było podświetlane przez jedną jabłkową świeczkę zapachową. Była położona na wyspie kuchennej. Kiedy kiełbaski gotowały się. Elena podskoczyła i usiadła na skraju blatu; jej nogi zwisały z końców.
-Więc, jak to się stało że nigdy nie chodziłeś na randki?-Zapytała Elena.
Podniosłem troszkę moją głowę aby spojrzeć w jej błękitne oczy które były wypełnione ciekawością. Jej pytanie wydawało się takie szczere, a ona sama wydawała się zainteresowana. Usmiechnąłem się pochyliłem się przy ścianie i zawiązałem ręce na klatce piersiowej.
-Wszystkie te dziewczyny wydają się takie.. sztuczne... są za proste.
-Za proste?-Powtórzyła Elana podnosząc swoją brew.
Wzruszyłem ramionami.-Ona chciały oddać siebie za szybko.-Wyjaśniłem.-Nie chcę takiej dziewczyny, ani jakiejkolwiek tylko po to żeby ją mieć. Chce taką dziewczynę która będzie wyjątkowa. Z którą będę mógł wyobrazić swoją przyszłość. Nikt kogo chciałbym tylko na randki.
Kiedy skończyłem moją krótką przemowę, Elena lekko się uśmiechała, a lekkie światło świeczki oświetlało jej twarz.
-To naprawdę....przemyślane.-Powiedziała.
Przesłałem jej lekki uśmiech.
-A co z tobą?-Zapytałem opierając moją głowę znowu na ścianie.-Chodzisz na randki?
Elena westchnęła.
-Nie.-Powiedziała.-Pomiędzy szkołą a pracą, nigdy nie miałam czasu aby poświecić go na chłopaków.-Elena przygryzła swoją dolną wargę.-To nie byłoby w porządku wobec niego jeśli nie byłabym skupiona na naszym związku.-Kiwnąłem głową, rozumiałem jej powód. Następnie zeskoczyła z blatu i podeszła do kuchenki. Wyłączając ja. Elena powiedziała.-Hot-Dog'i gotowe.
Odepchnąłem się od ściany, zabrałem dwa talerze i wyjąłem cztery bułki do hot-dog'ów. Elena wzięła szczypce i wyjęła cztery parówki. I zaraz nasza dwójka miała po dwóch hot-dog'ach. Wziąłem ketchup i polałem nim moje Hot-Dog'i razem z musztardą. Kiedy mieliśmy już nasze jedzenia razem z Eleną wyszliśmy do salonu, siadając na przeciwko okna na kanapie.
Elena i Ja zjedliśmy kolacje razem, patrząc na deszczowe niebo, rozmawiając o przypadkowych rzeczach. Gadaliśmy o przyjaciołach, filmach, książkach i tego typu rzeczach. Była 23.30, i obydwoje zrobiliśmy się zmęczeni.
-Chcesz tu spać?-Zapytała mnie, rozglądając się po salonie.
-Możemy zabrać jakieś śpiwory, koce i poduszki.
Pokój jest wystarczająco duży, więc czemu nie?
-Jasne.-Wzruszyłem ramionami.
Poszedłem za nią a górę z latarką aby wziąć koce i poduszki. Kiedy mieliśmy już tego wystarczająco dużo zeszliśmy do salonu, Elena zaczęła rozstawiać wszystko na podłodze. Kiedy skończyliśmy, a ja chciałem wstać poduszka uderzyła w moją pierś. Uniosłem brew patrząc na Elene, która uśmiechała się niewinnie.
-Masz swoją poduszkę.-Wyszczerzyła się.
Zachichotałem. Elena i ja przebraliśmy się. Wróciliśmy do salony. Położyliśmy się obok siebie na podłodze. Przykryliśmy się kołdrą. Kiedy tak leżeliśmy nagle piorun grzmotną. Mogłem poczuć że Elena zaczęła się denerwować. To było słodkie że tak bardzo bała się burzy. Więc, aby ją uspokoić oplotłem moje ramiona wokół jej tali i przyciągnąłem ją bliżej.

Lekko się napięła, ale kiedy zdała sobie sprawę że to tylko ja uspokoiła się.
-Co ty robisz?-Szepnęła Elena.
-Shh.-Powiedziałem cicho.-Idź po prostu spać.
W ciągu kilku minut, zasnęła ze mną tak jak poprzedniej nocy.

________________________________________________
Hej kochani, Ten rozdział jest absolutnie jednym z najlepszych rozdziałów do tej pory! Harry jest taki słodki, tak samo Elena. Szkoda mi jej przez fakt jak jej rodzice ją traktują. No cóż. Hope you enjoy.
Napiszcie własne zdanie na temat rozdziału w Komentarzach, które NAPRAWDĘ motywują do tłumaczenia! X

17 komentarzy:

  1. oh boze ten rozdzial jest taki slodki adsgvfj

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie to słodkie!!!!! asadgdbusuj <333

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj zobaczylam i od razu wzielam sie za czytanie. Nie chce krytykowac ale jest kilka bledow ortograficznych ale nie krytykuje cie bo bardzo ciekawe ff czekam nn! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się że ff Ci się podoba. Przepraszam na błędy mam nadzieję że nigdy się nie powtórzą. X :)

      Usuń
  4. Taki słodnik, jej niesamowite. Kocham ich. Uwielbiam tą scenkę jak Hazz ją tak podnosi <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogę napisać tylko tyle adnciuncjsighronjbugrvbv <3333 Asia.xx

    OdpowiedzUsuń
  6. OMFG AWWWW *u*

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję że teraz pomiędzy nimi wszystko się ułoży i będzie Happy :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Hhaiavahaboabaha *_______* mega :* KC <333 ~Karla xx.

    OdpowiedzUsuń
  9. O rany! :D Jak na razie to chyba najdłuższy z rozdziałów. A rację trzeba przyznać - jest również jednym z najlepszych :D
    Niesamowite!! Dziękuję, za tłumaczenie <3 Czekam na następny!! ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Omnomnomno *.*

    OdpowiedzUsuń
  11. Awwww Harry słodziak !
    Rozdział genialny <3
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  12. Awwwwwww *.* jak słodko :* kC <333 dodasz dzisiaj? ~Karla xx.

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam takiego Harry'ego ! *.* Cudowny rozdział ! ♥ .

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy